azja_cntr_300_MG_6263

Spotkanie z Tadeuszem „Mazeno” Dzięgielewskim

20 listopada 2013 r. do Wrocławia zawitał podróżnik Tadeusz „Mazeno” Dzięgielewski i odbył dwa spotkania.

Mazeno to podróżnik, ale nie tylko. Więcej przeczytasz tutaj >>>

Pierwsze spotkanie odbyło się w Zespole Szkół Ekonomiczno-Administracyjnych.

Opowiedział o wyprawie jaką odbył z rodziną do Maroka w 2010 r. Prezentacja zatytułowana była Maroko – „Hamada el-Tfal” czyli z dziećmi nie tylko przez pustynię.
Ilu rodziców, organizuje swoim dzieciom dodatkowe wakacje na przełomie października i listopada, pakuje je do samochodu i funduje im „oddech pustyni” przez półtora miesiąca? Ja nie znam takich rodziców.
Ale na pewno była to wspaniała szkoła w terenie pięknym, choć często bardzo trudnym. Były to lekcje geografii, historii i przetrwania.

Wyprawę odbyli własnym samochodem terenowym co zapewniło im wolność i niezależność, i w ten sposób zobaczyli Maroko mniej lub w ogóle nieznane. Przebyli 13 tys. km, z czego drogami i bezdrożami Maroko pokonali ponad 6000 kilometrów plus ponad 7000 km dojazdu i powrotu do Polski.

Podczas prezentacji mogliśmy przekonać się, że Maroko to piękny i różnorodny kraj: góry (Rif, Atlas Wysoki, Atlas Średni, Antyatlas), morze (Środziemne), ocean (Atlantycki), ruiny starożytnego Rzymu (Lixus, Volubilis), średniowieczne medyny (Fez, Meknes, Szefszauen, Marakesz), górskie tajemnicze jeziora, kaskadowe wodospady, cerdowe lasy, potężne łuki skalne, pustynia kamienista (hamada), piaszczyste wydmy (ergi), zielone oazy, kazby (zamki z gliny), ksary (warowne wioski), wraki statków na plażach dalekiego południa, Berberowie i Arabowie, wielbłądy, osiołki i małpy…

Jak wyglądała ta wyprawa?
Przejechali wysokie i dzikie przełęcze gór Atlas, widzieli powstającą rzekę okresową, która w ciągu godziny potrafi zamienić się w niszczycielski żywioł.
Zwiedzili kilka bardzo uroczych i kilka mniej ciekawych miast, rozmawiali z kilkoma ciekawymi ludźmi – Mazeno zawarł nawet przyjaźnie, których nie pokonają dzielące kilometry, jedli razem z miejscowymi – bo taka zasadę wyznaje Mazeno i dzięki temu było tanio, smacznie i zdrowo.


Najtrudniejsza była chyba samotna droga przez pustynię – ponad – 700 km wzdłuż algierskiej granicy, z daleka od cywilizacji, gdzie nie dociera sygnał telefonii komórkowej, mijając po drodze jedynie dwa posterunki wojskowe, kilka chat Berberów i jeden samochód terenowy. „Zwiedzali” nie tylko piaszczyste wydmy przy popularnej Merzoudze (gdzie stoi kilkadziesiąt hotelików, a miejscowi przewodnicy wygodnym turystom z wycieczek zorganizowanych przynoszą poranną herbatę do łóżka), lecz przemierzając jej prawdziwe odludzia. Przeżyli prawdziwą, gorącą burzę pustynną, musieli wykopywać auto z grząskiego piasku dziesiątki kilometrów od ubitej drogi. Spotkali nomadów, którzy żyją wśród kamieni i piasku kilkaset kilometrów od jakiejkolwiek cywilizacji, z którymi dzieliliśmy sie wodą.
Wędrowali klifami Atlantyku pośród kilkudziesięciometrowych „gejzerów” wzbijanych ogromnymi falami oceanu. Spotkali na swojej trasie wielką Trąbę Słonia. Zaglądali do wraków statków na brzegu Atlantyku i odkopali uwięziony w piaskach Sahary samochód. I podziwiali miliony gwiazd na saharyjskim niebie.

Dzięki barwnej opowieści i przepięknym zdjęciom, które wspaniale oddają klimat tego kraju uczestnicy prezentacji odbyli również tę podróż a niejeden z pragnieniem powtórzenia jej  już na własną rękę.

Drugie spotkanie z prezentacją „ Cztery stany Azji” odbyło się w Klubie 4 Regionalnej Bazy Logistycznej na zaproszenie Związku Polskich Fotografów Przyrody.

Mazeno opowiedział o niezwykłej czteroosobowej, męskiej wyprawie do Azji Środkowej. Jak niezwykła to była wyprawa świadczą liczby: 42 dni, 16624 km, 6 krajów, 11 granic i 2276 litrów spalonego paliwa.
Podróż po Maroko to sielanka w porównaniu z tą wyprawą.

W Azji teren był bardzo trudny i różnorodny, bo i góry – nawet blisko 5000 m n.p.m. i pustynie i stepy. Piękne bajeczne krajobrazy, OGROMNE przestrzenie i drogi tak trudne i niebezpieczne, że tylko dzięki umiejętnościom kierowcy/ców szczęśliwie wrócili do domów. Samochód czasami odmawiał posłuszeństwa i wymagał reanimacji. Słuchając tej opowieści ubarwionej zdjęciami poczułam się zmęczona i zestresowana, jakbym realnie uczestniczyła w tej wyprawie i miałam ochotę zawołać: „Mazeno starczy ! wracamy do Polski !”
Były też miasta i wioski i spotkania z ludźmi, którzy pojawiali się jak spod ziemi.

Ludzie w wyprawach Mazeno to osobny temat. On nie tylko wyrusza na te wyprawy dla przygody, adrenaliny, ale też dla ludzi. Interesujące są te jego spotkania z ludźmi  zarówno w Maroko jak w Azji. Godziny rozmów i zawieranie przyjaźni. I ujęcia ludzi – szczególnie portrety.  Często zdjęcia robił długim obiektywem, z ukrycia dlatego są takie piękne, bo ci ludzie nie pozowali.

Jeszcze jedna rzecz zwraca uwagę – kadry. Jak sam mówił, nie nadużywa migawki. Nie robi tysięcy zdjęć na takiej długie wyprawie, ale kilkaset i niewiele potem wyrzuca. I nie dlatego, że nie ma czasu, czy możliwości, bo siedzi za kierownicą, ale starannie wybiera kadr i przedmiot do utrwalenie. Odzywa się w nim wtedy dusza artysty.

Kilka miesięcy temu trafiłam na stronę www.megaprzygoda.pl i zachwycałam się już prezentacjami fotograficznymi z tych wypraw, ale spotkanie na żywo z ich autorem, posłuchanie opowieści to jest dopiero prawdziwa przyjemność.

www.megaprzygoda.pl

Mazeniak – dzięki Ci wielkie za przyjemność jaką dostarczyłeś nam swoimi opowieściami i cudownymi zdjęciami.

Jeżeli kiedykolwiek będziecie mieli okazje spotkać się z Tadeuszem „Mazeno” Dzięgielewskim – serdecznie polecam.