

Zbieg nieprzypadkowych przypadków
Znam Piotra Konczaka kilka lat. Wprawdzie tylko wirtualnie, ale za to intensywnie. Jest niezwykle aktywnym uczestnikiem forum leśnego, gdzie wypowiada się bardzo odważnie na bardzo różnorodne, często drażliwe tematy (np. polityka leśna, prawo, ekologia … itp.), wypowiada się często w sposób autorytarny, ostry. Przez jakiś czas tak odbierałam Piotra – twardy, może bezwzględny facet. Aż nagle – w październiku 2009 r. niespodziewanie przysłał mi swoje wiersze. I pojawił się „DRUGI” Piotr – wrażliwy, delikatny, pełen obaw, zdenerwowany jak to będzie jak ludzie to zobaczą, przeczytają, jak ocenią …ale podekscytowany. Po kilku dniach pierwsze wiersze zostały opublikowane i poszły w świat.
Czy możesz się krótko zaprezentować.
Piotr Konczak - ur. w 1956 r. we Wrocławiu, z zawodu leśnik, obecnie rencista, mieszkam w woj. pomorskim. Miłośnik literatury fantasy i poezji. Od niedawna sam próbuję publikować w Internecie. W druku debiutowałem w 2011 roku, zamieszczając kilka wierszy w antologii portalu poetyckiego „Na Łódce Poezji” pod tytułem „21 w skali Beauforta”.
Dlaczego piszesz wiersze – wiem, że to banalne … ale …. co daje Ci pisanie poezji. Mógłbyś pisać bloga, prozę, artykuły ….
PK – Z lenistwa
A tak bardziej na poważnie – proza, blogi, artykuły wymagają systematyczności i cierpliwości. Mnie te cechy są obce – żyję chwilą i w tej chwili gdy coś mnie zainspiruje, gdy jakaś myśl zalęgnie się gdzieś w zakamarkach neuronów – wówczas muszę siąść i zaraz sobie zapisać to co się wykluwa. Czasem powstaje z tego natychmiast wiersz a czasem takie luźne zdanie czeka sobie na dysku, wśród notatek aż temat mi „dojrzeje”
Co mi daje pisanie poezji? Świadomość, że ktoś gdzieś przeczyta to co napisałem, zaduma się i/lub wzruszy. To jest piękne.
Moje pisanie, a właściwie nie pisanie – wyjście z wierszami do ludzi zostało sprowokowane przez splot różnych wydarzeń. Najpierw przeżyłem zawał. Jako człowiek wierzący nigdy nie pytam „Dlaczego mnie to spotyka? Za co?” Zawsze stawiam pytanie „Po co mi się to przydarzyło?” No i nie znalazłem odpowiedzi. Żyłem z tym pytaniem, aż kilka lat później poznałem Romana Zielonkę. Przy naszym spotkaniu obdarował mnie tomikiem swoich wierszy. Tknęło mnie – może to o to chodzi? Żebym przestał się chować i wyszedł do ludzi z moim pisaniem? Skoro Romanowi się udało, to może i mnie też? No i zacząłem publikować w Internecie.
Jak zapewne pamiętasz najpierw w poprzedniku Dziennika Leśnego czyli portalu lasypolskie.pl i kilku odnalezionych w sieci portalach z poezją. Potem pokazałaś mi portal „Na łódce poezji”, który dziś uważam za „macierzysty port”
Przypomnę Ci co napisałeś w październiku 2009 r. o tym, co to znaczy być poetą
„… Bo być poetą to nie jest sprawnie składać słowa – to tylko narzędzie. „Obsługi słowa”, jak każdego narzędzia, można się nauczyć. Ale co z tego? Sprawnie posługując się narzędziem jesteś tylko rzemieślnikiem, wykwalifikowanym robotnikiem. Każdy może nauczyć się pisać klasycznym dwunastozgłoskowcem. Tylko nie każdy będzie miał cokolwiek do napisania.
Być poetą to znaczy czuć więcej, szczerzej i to czucie szczerze przelewać na papier. …”
Dziś dodałbym do tego jeszcze i to: moje wiersze nie są po to by dawać odpowiedzi. Za malutki jestem aby pokazywać rozwiązania. Moje wiersze mają pobudzać uczucia, stawiać pytania, pokazywać pewne wycinki rzeczywistości po to by czytający zastanowił się choć chwilę. Żeby mógł przystanąć w tym codziennym biegu, najczęściej donikąd, i ruszyć już troszkę odmienionym. Tak widzę moje pisanie.
- Czy masz jakieś przesłanie, czy raczej, co Ci w danej chwili w duszy gra?
PK – Raczej to drugie. Wszystkie moje wiersze powstają pod wpływem jakiejś chwili. Coś widzę, coś usłyszę – i tak jak mówisz – czasem „w duszy zagra”. Najczęściej miłość – do kobiety, do drugiego człowieka, do przyrody, do Boga…
Na portalu Lasy Polskie opublikowaliśmy wiele Twoich wierszy, a obecnie na Dzienniku Leśnym stopniowo publikujemy. Ale publikowałeś też w innych miejscach – min. na wspomnianej „Łódce” – gdzie moim zadaniem otrzymywałeś wiele cennego wsparcia – szczególnie od Janusza Kwieka.
PK – O tak. Jak już wcześniej mówiłem „Łódka” to dla mnie miejsce szczególne a Janusz to wspaniały człowiek, pomógł mi znacznie poprawić moje pisania. Tak jak i wszyscy autorzy (a jednocześnie krytycy) z tego portalu. Właściwie powinienem tu ich wszystkich wymienić, bo każdemu z nich zawdzięczam to, gdzie dziś jestem z moim pisaniem. Nie mogę tego uczynić ze względu na szczupłość miejsca, dlatego namawiam czytelników do zajrzenia na „Łódkę” i zapoznanie się z innymi autorami. ( Na łódce poezji )
Nie możemy nie wspomnieć, że jeden z Twoich wierszy został hymnem zlotów forum leśnego
PK – Ano napisałem coś, specjalnie dla wspaniałych (choć w większości wirtualnych) przyjaciół. Wszyscy wybierali się wówczas na Zlot forumowiczów a ja nie mogłem znów pojechać. Pomyślałem – choć tak z nimi będę. Ale nie zapominajmy, że hymnem stał się dzięki muzyce, jaką skomponował do niego Jerzy Stachurski.
Kolejnym zaskoczeniem dla mnie była informacja od Ciebie, że Twoje wiersze otrzymają oprawę muzyczną. Jak to się stało, że Michał zaczął pisać muzykę do Twoich wierszy?
PK – Pewnego dnia pożyczyłem koledze, Zbyszkowi Sarzyńskiemu, egzemplarz antologii poetów portalu „Na łódce poezji” pt. „21 w skali Beauforta”, gdzie było opublikowane kilka moich wierszy. Dałem mu też wydruk z tomiku jaki miałem opublikowany w internecie na stronach ISSUU (http://issuu.com/piotrk07/docs/przebudzenie). Szczerze mówiąc nawet trochę już zapomniałem o tym „wypożyczeniu”, gdy Zbyszek zadzwonił do mnie z informacją, że oto znalazł się młody człowiek nazwiskiem Michał Miotke i chciałby napisać muzykę do moich tekstów a następnie wykonywać je na scenie. Zbyszek zapytał w imieniu Michała czy wyrażam zgodę. Odpowiedziałem, że nie widzę przeszkód. W końcu piszę z myślą aby jak najwięcej ludzi zapoznało się z moimi tekstami.
Kim jest Michał?
Michał Miotke – Przede wszystkim jestem człowiekiem zafascynowanym poezją śpiewaną. Nie pamiętam czasów, w których słuchałem innej muzyki, niż ta którą określa się „piosenką z Krainy Łagodności”. Prywatnie, studiuję zaocznie ekonomię i inwestuję na rynku walutowym. Mojemu spotkaniu z muzyką nie towarzyszyła szkoła muzyczna, ani żadna inna forma kształcenia muzycznego. Za gitarę chwyciłem zainspirowany kolegą, Patrykiem Wendrowskim – który dzisiaj gra z nami w zespole.
Jak układa Wam się współpraca? Piotrze – czy masz wpływ na muzykę, czy zawsze Ci się ona podoba?
PK – Współpraca układa się bardzo dobrze bo każdy zajmuje się tym na czym się zna i co umie robić lepiej. Ja nie wtrącam się do muzyki a Michał nie mówi mi jak mam pisać.
Przyjąłem zasadę, że nawet jeśli melodia mnie zaskoczy, gdy będzie inna niż ją sobie wyobrażałem, to w końcu jest jakaś tam interpretacja mego wiersza. Tak czuje go i słyszy kompozytor. Gdybym próbował narzucać moje „brzmienie” to równie dobrze mógłbym opublikować oficjalną instrukcję dla czytelników „Jak czytać wiersze Konczaka i jak je rozumieć”. Przyznasz, że to bez sensu. W poezji jest istotne to, że ilu czytających tyle interpretacji, ba nawet ile nastrojów tyle interpretacji. Bo inaczej odbierasz wiersz gdy czytasz go będąc w świetnym humorze a inaczej gdy masz „doła”, prawda?
Czy od razu był pomysł na zespól – czy najpierw miał śpiewać tylko Michał?
PK – O ile wiem pomysł na zespół był wcześniejszy i wybór moich wierszy to efekt poszukiwania tekstów dla tego zespołu. Ale może więcej powie Michał.
MM – Myśl o założeniu zespołu i wykonywaniu utworów z nurtu poezji śpiewanej towarzyszyła mi zawsze. Nie spodziewałem się jednak, że sam będę tworzył muzykę do wierszy poety, którego nikt jeszcze nie śpiewał, a tylko nieliczni zapoznali się z jego twórczością. Mały pomysł o założeniu zespołu, który przez wiele lat z Patrykiem Wendrowskim próbowałem usilnie wdrożyć w życie przybrał na rozmiarach.
Tak więc odpowiadając na pytanie, mogę w pełni uczciwie powiedzieć, że od początku towarzyszyła mi myśl o graniu zespołowym. Jednak na etapie zawiązywania się mojej znajomości z Piotrem działałem samodzielnie, wtedy zespół jeszcze nie istniał w takiej formie jak obecna.
Kim są pozostali członkowie?
MM – Pozwolę sobie zacząć od Patryka Wendrowskiego, bo to w życiu zespołu i moim życiu człowiek – historia. Jego talent muzyczny zainspirował mnie kilka lat temu do gry na gitarze. Z perspektywy czasu domyślam się, że Patryk traktował mnie jako natrętne dziecko, które męczy go prośbami o wspólne granie i możliwość zaczerpnięcia wiedzy. Wszak dzieli nas kilkuletnia różnica wieku. Znaliśmy się zawsze, ale dopiero od momentu, w którym zacząłem spotykać się z wierszami Piotra – nasza znajomość przybrała na sile i śmiało mogę określić ją jako przyjacielską. Patryk to gitarzysta, który całkiem niedawno zainteresował się gitarą basową. Podobnie jak ja, nie korzystał z dobrodziejstw szkoły muzycznej. Aktualnie jako samouk gra na gitarze basowej i kontrabasie.
W śpiewie wspiera mnie natomiast Małgorzata Grabowska, która może pochwalić się wyjątkowo delikatnym i ciepłym głosem. Jest moją dobrą muzą, niejednokrotnie sugerując mi korekty w utworach – które publicznie zazwyczaj ignoruje, by potem w zaciszu własnego pokoju z nich skorzystać. . Gosia zapewne będzie się rozwijała muzycznie, prywatnie gra na gitarze, ale ma ambicje wsparcia nas kolejnym, solowym instrumentem.
Na sam koniec pozwoliłem sobie zostawić jedyną osobę, która wie co robić i wie jak robić. Mam tutaj na myśli Kamilę Bigus – naszą wyjątkową skrzypaczkę. To jedyna osoba w naszym zespole, która może pochwalić się gruntownym wykształceniem muzycznym. Kamila jest absolwentką Akademii Muzycznej w Gdańsku, w klasie skrzypiec. Korzystamy całymi garściami z jej uwag i wskazówek, które naszym niewykształconym muzycznie umysłom nigdy nie przyszłyby do głowy. Moja poza zespołowa znajomość z Kamilą zaczęła się już kilkanaście lat temu, teoretycznie właśnie z nią znam się najdłużej. Praktycznie jednak, wtedy nasza znajomość ograniczała się do przypadkowych spotkań na chodniku – gdyż byliśmy sąsiadami.
Koncert w Choczewie
Piotrze, czy nazwa zespołu związana jest z twoją poezją? Czy zespół ma zamiar śpiewać też innych poetów lub sam pisać?
PK – Problem nazwy wyniknął dość późno – po występie Michała z Patrykiem na Bazunie 2014, gdzie zostali nagrodzeni awansem na VIII Turystyczny Przegląd Piosenki Studenckiej Danielka 2014. Nazwę zespołu zaproponował Michał i pochodzi ten tytuł od tytułu jednego z moich wierszy.
Może posłuchajmy co o genezie nazwy powie Michał. Oraz coś o dalszych „planach repertuarowych”.
MM – Już pierwsza myśl, która pojawiła się we mnie odnośnie nazwy zespołu dotyczyła tytułu wiersza Piotra – „Cztery Pory Miłowania”. W nazwie tej odczytywałem wiele symbolicznych znaczeń. Każdemu z nas do charakteru można przypasować jedną z pór roku, a liczebnie stanowimy właśnie kwartet. Ponadto „Miłowanie”, to jeden z elementarnych przekazów twórczości Piotra – miłowanie dotyczy nie tylko ludzi, ale i przyrody, otaczającego nas świata. Miłować, to znaczy czuć się za coś lub za kogoś odpowiedzialnym – miłość to wbrew wielu opiniom postawa, a nie emocja. Skoro więc śpiewamy tak głębokie wiersze, wiersze które mają konkretną myśl i chcą nam coś przekazać – to robimy to właśnie pełni miłowania. Chcemy być wypełnieni postawą miłowania, do odbiorców, do twórczości. Miłowanie jest w każdym z nas, w każdej z czterech pór roku.
Obecnie skupiliśmy się na wyjazdach festiwalowych i promocji naszej twórczości w Internecie. W czasie najbliższym spróbujemy zorganizować kolejne koncerty, o ile zainteresowanie nami będzie wystarczające. Pewne propozycje co prawda otrzymywałem, ale mam twardą zasadę, której nigdy nie pozwolę złamać. Jeśli mamy przed kimś występować, to tylko przed ludźmi którzy są świadomi tego, na jaki koncert przychodzą i co na tym koncercie zastaną.
Jak doszło do zorganizowania koncertu?
PK – Po, nie bójmy się tego określenia, sukcesie na 42. Ogólnopolskim Turystycznym Przeglądzie Piosenki Studenckiej BAZUNA 2014 postanowiliśmy pokazać mieszkańcom i gościom naszej gminy, że także w Choczewie coś się dzieje. Że także tutaj są młodzi ludzie, którzy od powszechnie ogarniającego nas „umpa, umpa” czy nachalnego „disco-polo”, „techno”, wolą coś z „Krainy Łagodności” i udanie się w ten nurt wpisują. Więcej o tym jak ten koncert w ogóle doszedł do skutku niech opowie Michał bo to on „wychodził” wszystko.
MM – Kiedy wracaliśmy z Bazuny, ja pełen złych doświadczeń z przeszłości, chcąc podtrzymać rozpalony ogień sukcesu i zamiłowania do twórczości – rzuciłem od razu pomysł zorganizowania koncertu. Bardzo dobrze się stało, bo dzisiaj jesteśmy już po kilkunastu próbach i możemy pochwalić się gotowym repertuarem. Co najważniejsze – nie rozeszliśmy się każdy w swoją stronę, jak bywało w przeszłości, a poszerzyliśmy nasz skład i wszyscy żyjemy tym co robimy. Nie ma w nas teraz najmniejszej myśli o tym, że możemy naszą działalność zakończyć. Nie było absolutnie żadnych problemów z organizacją koncertu w Choczewie. Wszyscy ludzie, na których trafiałem na drodze organizacji tego wydarzenia byli bardzo przychylnie nastawieni i chętni do pomocy. Miejsce i oświetlenie zapewnił nam Urząd Gminy w Choczewie, nagłośnienie zorganizowaliśmy we własnym zakresie.
Jak publiczność przyjmuje te utwory?
PK – Widziałem tylko reakcje publiczności w Choczewie i szczerze mówiąc byłem bardzo zaskoczony gratulacjami i wyrazami zachwytu po koncercie. Myślę, że to głównie zasługa muzyki Michała i fajnej aranżacji, bo wiersze moje część widowni znała już z konkursów poetyckich organizowanych przez Gminną Bibliotekę w Choczewie (przy okazji – wielkie podziękowania dla pani kierownik Beaty Żuk, za wskazanie kierunku przy pierwszych próbach organizacji koncertu w Choczewie). O reakcjach publiczności na występy konkursowe niech opowie Michał, bo ja niestety na te wszystkie festiwale nie mogłem pojechać.
MM – Piękne jest to, że wszyscy mamy odmienny gust. Gdyby tak nie było, to zapewniam że kilka utworów z naszego repertuaru schowałbym głęboko w szufladzie. Wszystkie bowiem utwory powstają za przyczyną impulsu i nie zrodziły się z tygodniowych prac na przejściami harmonicznymi w poszczególnych wersach. Niektóre utwory, już stworzone nie porywają mnie lub nie porywają któregoś z członków zespołu. Jednak piękno piosenki literackiej tkwi w tym, że często odkrywamy coś w utworze dopiero po długim czasie. Tak więc trafiałem w tej swojej krótkiej karierze na kilka utworów, które tylko za przyczyną zaskakującej mnie wówczas aprobaty odbiorców przetrwały w repertuarze, a dzisiaj zachwycają także mnie. Odpowiadając już bezpośrednio na pytanie… Spotykamy się z wieloma pozytywnymi opiniami, zarówno w najbliższym otoczeniu, jak i w odbiorcach dwóch festiwali, na których dane było nam do tej pory być.
No i typowe pytanie do artystów: plany na najbliższą przyszłość
PK – Pisać, pisać, pisać – żeby tekstów nie zabrakło gdy będzie trzeba wybrać coś na debiutancka płytę
MM – Plany na przyszłość mamy, przede wszystkim pragniemy cały czas tworzyć i występować dla publiczności, która zechce nas słuchać. Na chwilę obecną debiutujemy, więc szukamy wszystkich możliwych dróg pokazania się szerszej publiczności. Do tej pory gościliśmy na dwóch festiwalach osadzonych w nurcie piosenki turystycznej, a w czasie najbliższym planujemy wyjazd na Ogólnopolski Konkurs Piosenki Poetyckiej w Olesnie. Przygotowujemy się także do profesjonalnego nagrania naszych utworów, aby mieć materiał do promocji naszej twórczości.
Gdzie, poza koncertami i festiwalami możemy posłuchać „Czterech Pór Miłowania”
PK – oczywiście na YouTube >>>
Zapraszamy również na nasz fanpage na Facebook >>>
W budowie jest nasza strona internetowa http://czteryporymilowania.pl/
Szczęśliwe zbiegi okoliczności, prawdopodobnie nieprzypadkowe spotkania kilku ludzi (czasami wirtualne – ale takie mamy czasy) przyczyniły się do tego, że w Krainie Łagodności narodziła się nowa grupa, która w tych trudnych, często brutalnych czasach obdarowuje nas bezcennymi chwilami refleksji …
Życzymy Wam aby wena Was nie opuszczała, duch był niepokorny, ale za to twórczy, a publiczność zawsze zasłuchana.
No i czekamy na płytę !!
—————-
Linki:
Dziennik Leśny: Piotr Konczak – Przebudzenie